25 listopada 2015

Sto Róż

Gdybym miała sto róż,
a każda z nich byłaby piękna i wyjątkowa,
to jedną dałabym osobie, w której objęciach zwiędnie,
może kiedyś odżyje.
Drugą podarowałabym, komuś kto się śmieje.
Będzie długo żyła.
Trzecią podarowałabym komuś, kto będzie o nią wołał. Tak poprostu.
Będzie żyła szczęśliwie.
Czwartą rzucę na wiatr. Niech leci.
Na pewno będzie z kimś żyła w zgodzie.
Piątą różę zamknę pod kloszem. Któraś musi być nieszczęśliwa.
Będzie żyła nieszczęśliwa.
Szóstą zostawię sobie. Jedna mi wystarczy. Będę ją pielęgnować,
żeby żyła tak długo, jak ja żyję.
A dziewięćdziesiąt cztery róże położę u twych stóp,
tam gdzie nie żyje już nikt. Wiem, że nie odżyje...

~Muza

11 sierpnia 2015

Panie

Panie,
Daj jej siłę.
Każdy oddech złotem skrzy.
Daj jej siłę.
Krew w żyłach zwalnia biegu.
Daj jej siłę.
Weź pod swoje skrzydła. Nie opuszczaj.
Daj jej siłę.
Pozwól wznieść jej swoje ręce ku tobie. Pomóż jej wypowiedzieć słowa najpiękniejszej modlitwy.
Daj jej siłę.
Pozwól jej jeszcze stąpać twardo po tej ziemi.
Daj jej siłę.
To jeszcze za wcześnie. Słońce jeszcze za wysoko. Gwiazdy za daleko.
Daj jej siłę.
Niech serce bije,
Niech oczy się śmieją,
Niech usta krzyczą słowa modlitwy.
Panie...
Błagam Cię
Padam na kolana
Głowę przed twym obliczem uchylam
Ręce w błaganiach wznoszę ku górze
Panie..

08 lutego 2015

Taka sytuacja...

Parę lat temu, będąc w kościele, zaobserwowałam pewną sytuację. W ławkach siedziała cała masa dostojnie ubranych mężczyzn i elegancko ubranych kobiet, lecz gdzieś między ludźmi, skryty, siedział mężczyzna inny niż reszta. Nie miał eleganckiego ubrania i nawet nie był ogolony, był stary. Widać było, że jego ubranie było ze trzy razy starsze ode mnie, albo i od niego. Całą mszę aktywnie brał udział w nabożeństwie, zmawiał modlitwy i śpiewał pieśni i psalmy, lecz kiedy nastał moment gdy miły pan wyszedł z zachrystii z koszyczkiem na pieniążki coś we mnie pękło.
Wszyscy dostojnicy wrzucali po pięć, czy po dwa złote i rzucali pogardliwe spojrzenie na zbierającego. A on? Ten mężczyzna wrzucił CAŁĄ GARŚĆ drobniaków po parę groszy każdy. Mimo młodego wieku zachciało mi się płakać. Mężczyzna był cały uśmiechnięty, a mi napływały łzy do oczu.
Do czego dążę?
Do tego, że jak to jest, że ci mający najmniej dają najwięcej...
Dla tych biznesmen'ów te dwa, czy pięć złotych to kropla w morzu.
Dla tego człowieka to mogły być pieniądze, które zbierał cały tydzień. Może były to pieniądze, które chciałby przeznaczyć na przysłowiowy chleb. Może dla niego to była ogromna fortuna?
Ciągle mam obraz tego mężczyzny przed oczami. I kiedy go widzę, powraca do mnie wiara w ludzi i w to, że jest jeszcze dla nas nadzieja, bo są jeszcze tacy ludzie jak on. Tacy ludzie, którzy cenia sobie czyjeś szczęście ponad własne.
Czy to nie jest piękne?
Może nie poruszy wami ta historia, ale dla mnie jest niezwykle sentymentalna i nauczyła mnie wiele.
Niech to będzie dla nas inspiracją do pomagania innym, bo pomimo tego, że posiadamy więcej niż ten człowiek- większość z nas nie pomaga...

"Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią."

07 lutego 2015

Uczucie?

Więcej niż gwiazd na niebie. Więcej niż piasku na pustyni. Więcej niż... No właśnie.
Tyle oblicz ma jedno, dobrze nam znane, uczucie.
Miłość.
Powszechnie uważa się, że jest to najcudonwniejsze co może nas spotkać w życiu etc.
No tak. Trudno zaprzeczyć, ale przecież miłość to coś więcej szczęscie i beztroska.
Jest to przede wszystkim masa bólu. 
Kiedy tęsknisz, lub kiedy jesteś blisko.
Kiedy myślisz o swojej relacji, lub kiedy widzisz czyjąś- zazdroszcząc? czy o to chodzi?
Przecież doskonale wiemy, że zazdrość jest po prostu zła i niezdrowa.
Potrafi zniszczyć wszystko.
Jest jak dynamit, który wiąże nasze serca a następnie bezlitośnie podpala lont. 
Najpierw zapala sie coraz dalej i dalej. 
Potem widzisz jak zmierza coraz szybciej ku spłonce, by wreszcie spowowdować wielki wybuch.
Kiedy jesteśmy zakochani nie widzimy wielu rzeczy. Pomijamy je, lub z dużych problemów robimy zwykłe błachostki dnia codziennego. Wtedy mówią nam."Spójrz realnie!"
Z kolei kiedy "patrzymy relanie" z obawy, że ktoś nas skrzywdzi mówią nam "Ciesz się życiem!". 
Jak znaleźć złoty środek?
Odpowiedz sobie na pytanie- Czy radzę sobie z uczuciami?
Zapewniam Cię, że nie...   /~Muza

02 lutego 2015

Obraz życia...

Bo życie jest jak obraz.

Napierw jest czyste.
Potem pojawiają się pierwsze pierwsze kreski i plamki. Ale nic nie można z nich wyczytać.
Następnie kresek jest coraz więcej i więcej. Zaczynają tworzyć się niewyraźne kształty.
Z kształtów wyłaniają się rzeczy i postacie.
Za nimi powstaje tło. Czyli coś co zmienia wszystko. Coś co wcześniej było piękne, nieskazitelne, idealne staje się brzydkie, nie godne uwagi, nie dość dobre. Tło staje się ważniejsze i przeważa w obrazie.
Ale gdy tło przestaje grać główną rolę w obrazie malarz zaczyna dbać o szczegóły postaci. Zaczyna je dopieszczać, żeby wyróżniały się z tłumu...
Tak samo jest z nami
Najpierw nie wiemy nic. Mamy czystą kartę. Zero wspomnień, zero przemyśleń, zero krytyki.
Potem zaczynamy rosnąć, rozumieć to i owo. Zaczynamy tworzyć niewyraźny obraz samego siebie.
Po latach zaczynamy widzieć w sobie rzeczy, których wcześniej nie dostrzegaliśmy. Odkrywać swoje hobby, zainteresowania.
Po jakimś czasie zaczynamy wchodzić w smutną rzeczywistość, która nas przytłacza. To co wcześniej wydawało nam się że jest w nas dobre okazuje się dla ludzi nie godne uwagi. Otaczający cię świat podcina ci skrzydła i wmawia, że nigdy ich nie miałeś.
Ale za jakis czas zaczynasz zdawać sobie sprawę, że oni nie mieli racji. Zaczynasz poznawać swoją wartość. Zaczynasz pielęgnować poznane priorytety i dążysz do osiągnięcia perfekcji w swoich mocnych stronach. Uczysz się poznawać siebie każdego dnia na nowo.
Bo przecież chyba o to chodzi...Czyż nie?   /~Muza

31 stycznia 2015

Tak jest zawsze...

Logika...
Szukaj miłości.
Znajdź ją.
Czuj jak zmienia twoje życie.
Patrz jak cię obezwładnia.
Bądź szczęśliwa.
Czuj się wyjątkowa.
Poczekaj.
Czuj się niedoceniona, niepotrzebna.
Poczekaj.
Patrz jak nowe uczucie cię obezwładnia.
Poczekaj. Daj szasę.
Patrz jak nic się nie zmienia.
Poczekaj.
No właśnie "poczekaj" bo obezwładniona nie potrafisz robić nic innego...  /~Muza

Miłych ferii :3

Dzisiaj ferie rozpoczęły województwa Pomorskie, Śląskie i Łódzkie. Czyż to nie brzmi pięknie?
Pół roku ciężkiej pracy- a teraz zasłużony odpoczynek.
Co zrobisz w te ferie?
Może wreszcie wyjdziesz z domu?
Może spotkasz się ze znajomymi?
Może przeczytasz książkę, której przeczytanie tak długo odkładałeś?
Może spotkasz miłość swojego życia? (albo przynajmniej miesiąca)
Może odwiedzisz kogoś bliskiego?
Może przypomnisz sobie o pewnych ludziach i sprawach?
Może...
Ale powiem ci co zrobisz na pewno ( no... w 99% )
Zalegniesz na kanapie przed telewizorem.
Po raz setny odmrozisz sobie rękę na myszce od komputera.
Będziesz narzekać na pogodę za oknem.
Zarwiesz noc na grach lub rozmowach ze znajomymi i będziesz spać do południa.

Rozwiń swe skrzydła i pokaż, że możesz i umiesz WIĘCEJ!
Także miłych ferii :)

PS. Drogie osoby, które nie zaczęły jeszcze ferii....Wytrzymacie :)    /~Muza


30 stycznia 2015

Rasizm...

Zastanawialiście się kiedyś nad słowem rasizm? Jak by nie patrzeć pochodzi od słowa rasa.
Czyżby rasa człowieka? Jak można dzielić ludzi na rasy? Czy są inni? Albo co więcej, GORSI???
Wszystkie uprzedzenia względem nich są zdecydowanie bezpodstawne! Dlaczego wrzucamy wszystkich "do jednego worka"?
Nie ukrywajmy, że kiedyś cyganie byli znani powszechnie z kradzieży i tzw. "kombinowania". Przecież niemała grupa dzisiejszych "cyganów" jest wykształcona, ułożona, ale niestety nie szanowana... Dlaczego? Ze względu na rasizm!!!
Na drugi ogień weźmy przedstawicieli rasy czarnej. Jesteś "czarny"? Czyli pewnie jesteś dziki, nieokrzesany, czy nawet nie warty uwagi. Jesteś "tanią siłą roboczą". Nie nadajesz się do niczego innego! Ile razy spotykamy się z takimi uwagami? Wyzywanie się od "murzynów" też jest śmieszne i obraźliwe? Dlaczego? Przecież tylu tzw. murzynów odosi sukcesy w nauce. Są inteligentni i ułożeni.

Nauczmy się żyć bez uprzedzeń! Nie chcesz być oceniany? Nie oceniaj! Jeśli potrafisz kochać- kochaj bezwarunkowo. Niech kolor skóry i pochodzenie nie gra roli.

P.S. Serce nie potrafi być rasistą. Pamiętaj o tym... /~Muza

29 stycznia 2015

Zastanawiałeś się nad tym?

Dlaczego?!

Mówią cieszmy się z małych rzeczy. Małe jest piękne...
Dlaczego wszystkie problemy muszą być duże?
Dlaczego mężczyzna musi być duży?
Dlaczego "wszystko" w kobiecie musi być duże?
Dlaczego cena szczęścia jest tak duża?
Dlaczego smutek w nas jest tak duży?
Dlaczego nie potrafimy się cieszyć tym co dostajemy od życia? Dlaczego wszystko musimy zwiększać?
Nauczmy się żyć tak, jakby każdy dzień był ostatni. Jakby każda chwila była tą najważniejszą. Jakby świat był idealny...Jakbyś TY był idealny.../~Muza

26 stycznia 2015

Count...on me.


Ostatni post był swtorzony właśnie dla najmłodszych, więc może dzisiaj, jak na dzieci przystało...

Nauczymy się "liczyć"...
1 uczucie
2 serca
3 osoby
4 rany
1000 przeszkód.      /~Muza


25 stycznia 2015

Na Wstępie...

Witajcie, mam nadzieję, moi przyszli czytelnicy!

Nazywam się Ola, a moim hobby jest pisanie. To właśnie ono zainspirowało mnie do założenia bloga. Na tym blogu będą pojawiały się opowiadania, mini-książki i inne rzeczy, które akurat uznam za... fajne? xD 

Mam wielką nadzieję, że blog wam się spodoba i będziecie wracać do niego. Będę starała się prowadzić go w sposób ciekawy. Posty nie będą pojawiać się regularnie, więc odwiedzajcie mnie co jakiś czas. ;3
Pozdrawiam, Muza.

Tajemnicze spotkanie

Zanim zaczniecie to czytać, to chciałabym żebyście wiedzieli, że wstępnie opowiadanie to było pisanie z myślą o najmłodszych. Jednak można w nim znaleźć "drugie dno" ukazujące problemy dzisiejszych czasów. Problemy w związkach, oraz ukazuje uległość i bezsilność mężczyzn, względem kobiet. Życzę miłej lektury.

Tajemnicze spotkanie

          Była ciemna noc. Już ucichły śpiewy ptaków leśnych.  Już żaby nie skaczą po liliach wodnych. Las niczym matwy, skrywał niejdną tajemnicę. Podobnie ona, niczym martwa leżała na brzegu jeziora i wpatrywała się ślepo w lustro wody. To cudne dziewczę o długich lokowanych włosach, ubrane w zwiewną, białą szatę nie widziało nic poza sobą. W oddali bacznie przyglądał jej się młodzieńniec o kruczoczarnych włosach i zielonych oczach oraz w poszarzałej koszuli i spodniach. 
          W pewnym momencie blade lico pięknej damy poczuło na sobie ten wzrok. Przeszywał on ją od stóp do głów. Gdy odwróciła głowę, ujrzała młodzieńca o mocnych rysach twarzy, który nie spuszczając z niej wzroku, ani na chwilę, powoli zbilżał się do niej. Dziewczyna wstała i ruszyła także w jego stronę i z ciekawością mu się przyglądała swymi popielatymi oczyma. Stanęli twarzą w twarz. Dziewczyna patrzyła na młodzieńca. Patrzyła, ale jakby nie widziała. 
-Co tu robisz w lesie, tak późną porą?- zapytał chłopak.
-Obserwowałam swe odbiciew blasku księżyca, co na niebie kręgi zatacza- odpowiedziała bez uczuć.
-Zwą mnie Alan- przedstawił się chłopak.
Dziewczyna odwróciła głowę, pokazując brak zainteresowania rozmową.
-A jak ci na imię?- zapytał Alan.
-Apolonea.-odparła.
-Gdzie znajduje się twa chatka? Gdzie mieszkasz?- zapytał.
Dziewczyna patrzyła na niego, jakby nie rozumiejąc co do niej mówi.
-Nie przychodź tu więcej.-powiedziała ze stoickim spokojem dziewczyna,
-A czemuż to? Twa uroda ukoiła me wszystkie troski. Będę tu przychodził codziennie. Muszę.-odparł
Nagle oczom chłopaka ukazał się promień jakby słoneczny i objął sylwetkę dziewczyny. Następnie promień zniknął, a razem z nim Apolonea,W tamtym momencie Alan wiedział już, że nie może jej zostawić, i że musi jeszcze raz ujrzeć...
          Następnego dnia znów przyszedł do lasu, nad to samo jezioro. Szukał swej ukochanej, lecz bez skutku. Przeczesał całą okolicę, ale jej nie było. Jej nie było, a jego serce łkało. Pełen goryczy wrócił do swej chatki na skraju lasu, narąbał drewna, podpalił kociołek i zjadł, przygotowaną przez siebie, zupę. Następnie poszedł spać i stało się coś nieprawdopodobnego. Jego ukochana odwiedziła go we śnie. Miała na sobie piękną niebieską suknię podkręslającą jej szczupłą talię i przykuwające uwagę świecące kręgi nad jej obliczem. Otworzyła swe pełne czerwone usta i zaczęła przemawiać:
-Alanie! Zaklinam cię, nie przychodź więcej nad to jezioro. Nie szukaj mnie. Nie przychodź do tego lasu! Nie wolno ci! Jeśli jednak złamiesz moje zakazy, ach biada ci, biada powiadam. Gdy tylko się tu zbliżysz, spotka cię okrutna kara! Dlatego zapamiętaj moje słowa, nie wolno ci!
Nie możesz...
I wtedy stała się ciemność. Zapadła cisza. Przerwał ją kogut. Jakby bezlitośnie zapiał tylko po to, by przerwać mu te błogie chwile ze swoją ukochaną...
          Długo walczył sam ze sobą . Miał wrażenie, że przegrywał. Nie potrafił usiedzieć w miejscu. Nie potrafił nie myśleć o Apolonei. Poszedł tam. Poszedł do lasu, lecz tym razem nie było tam strasznie. Było wręcz pięknie. Drzewa otaczały całe jezioro. Kolorowe liście i owoce dodawały temu miejscu uroku. Ale Alan cały czas myślał tylko o jednym. Myślał o niej. Cały czas miał ją przed oczami i czuł wczorajsze powietrze przesączone jej zapachem. Nagle poczuł dreszcze na swoim ciele. Poczuł lodoawaty powiew wiatru na swym karku. Każdy kolejny moment sprawiał, że jego ciałem miotały coraz to nowe uczucia. Poczynając od strachu, kończąc na szczęściu, kiedy jego oczom ukazała się postać, której tak bardzo się bał, ale też nie potrafił wyobrazić sobie dalszego życia bez bez niej.
-Dlaczego tu przyszedłeś? Czyż cię nie ostrzegłam?- zapytała bez emocji.
-Nie potrafiłem wytrzymać ani chwili dłużej. Proszę, daj mi szansę. Twa uroda, twe usta, twe delikatne lico zmieniło całe moje życie. I choćbym miał dziś zginąć, nie wyprę się tego nigdy!
Dziewczyna z uwagą słuchała młodzieńca. Gdy skończył mówić, rzekła do niego:
-Przyszedłeś tu, więc musi spotkać cię kara. Twe usta już nigdy nie wypowiedzą ni jednego słowa, a twa krtań już nie zadrży by wydać dźwięk. A teraz odejdź! Odejdź stąd dopóki możesz...
Zrozpaczony Alan udał się do domu. Znów zastała go noc. Ponownie powieki okryły jego zielone oczy i zasnął, lecz nagle znalazł się na polanie. Polana była pełna kwiatów, a na niebie świeciło słońce, którego promienie muskały twarz Alana. Wtem zauważył Apoloneę. Tym razem w sukni z kwiatów i w wianku na głowie podeszła do niego i rzekła:
-Twa odwaga jest pełna podziwu. Wiedz, że została zauważona. Jeżeli każde, wczoraj wypowiedziane słowo było prawdą, twoja kara zostanie ci odpuszczona, ale jest jeden warunek. Musisz to udowodnić. Jeśli nie zawiedziesz, zostaniesz ze mna na zawsza, ale jeśli choć raz wyprzesz się tego co mówiłeś już na zawsze stracisz głos, ale twe ciało ogarnie moc, która cię zniewoli, a ty nie będziesz mógł  nic z tym zrobić...
Chłopak obudził się i zrozumiał, że jego głos powrócił, lecz nie mógł zapomnieć swego snu.
          Po pewnym czasie wybrał się na konną przejażdżkę  po okolicy. Lubił to robić. Jego koń był piękny, dobrze zbudowany i silny. Jego maść to siwa jabłkowita, był to koń rasy Quarter Horse. Stępem przemierzali brzeża lasu, cały czas okrążając rzeczkę,kiedy nagle koń zarżał i stanął jak wryty. Przyleciał do nich rój pszczół. Jedna z nich wyleciała przed szereg i zaczęła rozmowę z Alanem.
-Witaj, chyba jesteś głodny...-powiedziała pszczoła.
Faktycznie był, rano nie miał głowy, by zajmować się tak przyziemnymi sprawami, jak jedzenie...
-Mam dla ciebie kuszącą propozycję, czy masz ochotę na odrobinkę naszego miodu? Jest najsłodszy ze wszystkich!- ciągnęła dalej pszczoła.
-Tak! Bardzo chętnie-powiedział Alan z uśmiechem.
-Ale jest jeden warunek...coś chcielibyśmy od ciebie usłyszeć. Twoje usta muszą nas utwierdzić w tym, że nie darzysz żadnym uczuciem...Apolonei- rzekła pszczoła.
-Nie ma mowy! Uczucie jakim ją darzę jest cenniejsze od waszego miodu!
Dał koniu łydki i ruszyli dalej. Jego włosy swobodnie powiewały na wietrze. Roszkoszował się każdą chwilą, lecz nagle pojawiła się przed nim nieduża postać i nakazała mu się zatrzymać. Zeskoczył z konia, przywitał się i zaczęli rozmowę:
-Witaj wędrowcze! Co cię tu sprowadza?- zapytał.
-Akurat wyjechałem na przejażdżkę konną. Mieszkam niedaleko-odparł.
-Ach, tak...Bo widzisz...mam tu całkiem duży kociołek złota i chciałem się nim z kimś podzielić, może chciałbyś trochę?- zapytał.
-Ależ tak! Daj mi, choć odrobinkę.- odpowiedział Alan.
-Naturalnie, lecz...złoto jest tylko dla tych, których los nie obdarzył miłością...Dużo tego złota, nie sądzisz?- zaczął kusić Alana gnom.
Gnom pokazał Alanowi pełniutki kociołek złota.
-To wszystko może być twoje, ale czy spełniasz warunek, o którym ci mówiłem?- zapytał.
Alan nie wiedział co robić...
-Tak...znaczy nie. Nie spełniam. Przykro mi, muszę jechać...Bywaj!-powiedział.
Wsiadł na konia i jeszcze przez chwilę przyglądał się złotu, które przecież mogło być jego, ale odjechał. Słońce przestało nagle świecić, a jego oczym ukazała się piękność o czerwonych włosach i cerze, niczym porcelana. Jej oczy były duże i hipnotyzujące. Była dla niego idealana pod każdym aspektem. Ruchem ręki pokazała mu, by do niej podszedł. Alan zsiadł z konia i zbliżył się...
-Witaj wędrowcze, co tu robisz tak późną porą? Chodź tu do mnie. Możemy razem pobiegać i pobawić się nad brzegiem wody.- rzekła piękność.
-Ach naprawdę chciałbym, lecz nie mogę. Przyrzekłem swej ukochanej, że będę jej wierny...-powiedział Alan.
-Czyż nie mówisz o Apolonei? Ona nie potrafi kochać. Nie ma uczuć. Wszystko co robi jest instynktowne. Każdy jej ruch jest spontaniczny, nie jest przemyślany. A za to ja mogę dać ci wszystko, co tylko chcesz! Chodź do mnie! Chodź!- Zachęcała go piękność.
Alan nie miał pojęcia co robić, a jeśli wszystko jest prawdą... A co jeśli Apolonea nie potrafi kochać, a może nawet być kochaną. Może to wszystko nie ma sensu...
I tak rozmyślał, aż w końcu podszedł bliżej do piękności, chwycił ją za rękę i ruszyli razem przed siebie. Czuł się wspaniale.
          Biegli razem przez polanę, kiedy nagle ukazał im się obraz Apolonei w czarnej sukience, stojącej na burzowej chmurze.
-Nie dotrzymałeś danej mi obietnicy. Teraz musis ponieść karę.- rzekła jak zwykle, spokojnie Apolonea.
Nagle ziemia się rozstąpiła. Wiatr szarpał Alana i powoli obezwładniał jego ciało, by całkiem wyczerpany opadłna zieimię już na zawsze...Chciał już tylko ostatni raz powiedzieć:
"Pomocy!" lecz jego głos znowu stał się niemy. Jego duszę pochłonęła ciemność, a ciało, niczym bryła lodu leżało samotnie do końca świata...